Jak powszechnie wiadomo ziemia to planeta o ograniczonych zasobach.
Grunty są na tej planecie jednym z najbardziej ograniczonych dóbr. Ich dostępność z roku na rok maleje.
W 1960r. na jednego człowieka na ziemi przypadało statystycznie 0,496 ha . W 2012 r. już tylko 0,249 ha, a w 2025 r. będzie to zaledwie 0,186 ha. Proces ten będzie postępował.
Jest to jeden z wielu czynników powodujących wzrost ceny gruntów.
Podobny proces zachodzi w Polsce – w 1946 r. na jednego Polaka przypadało 0,134 ha , w 1970 r. było to już tylko 0,098 ha a w 2010 r. zaledwie 0,084 ha.
Oczywiście nie każdy jest posiadaczem takiego kawałka ziemi – ale tendencja jest widoczna. Po prostu ludzi przybywa a gruntów nie.
Po 1989 r. i upadku „ starego systemu „ w Polsce zaczęła tworzyć się nowa klasa – właściciele ziemscy. Dodatkowo w 2004 r z powodu wejścia Polski do Unii Europejskiej ceny gruntów wzrosły skokowo.
Przez niecałe 20 lat od czasu przejścia Polski na nowy ustrój grunty zdrożały 30-krotnie. Posiadanie ziemi stało się potrzebą antykryzysową i nowym sposobem na bezpieczne zyski.
W 2016 r. nastąpi ostateczna regulacja obrotem gruntami w Polsce ( uwolnienie ograniczeń w nabywaniu przez cudzoziemców ) – co spowoduje napływ kapitału z Europy zachodniej i wzrost cen spowodowany wyrównaniem cen w starej i nowej Unii Europejskiej.
Dysproporcje cen polskiej ziemi w porównaniu do cen w Europie są ogromne. W Polsce średnia cena 1ha to ok. 5000 Euro podczas gdy w Niemczech ok. 38.000 Euro. To właśnie w cenie gruntów widać najbardziej dysproporcje ( i w związku z tym ogromny potencjał ziemi ). Pozostałe ceny dóbr w Polsce takie jak : środki transportu, maszyny, agd, samochody, oprogramowanie, meble, paliwa, odzież , alkohol czy żywność są praktycznie na europejskim poziomie – oprócz gruntów których wartość stanowi średnio tylko ok. 48 % cen unijnych.
Jeśli Polska wejdzie do strefy euro w 2018 r. nastąpi ponowny skokowy wzrost cen spowodowany przyjęciem wspólnej waluty oraz liberalizacją przepisów związanych z ochroną gruntów.
Nie wszystkie grunty będą jednak drożały.
Grunty rolne klas I-III z powodu ochrony produkcyjnej będące „ produktem ostatecznym „ ( brak możliwości przekształceń ) oraz grunty budowlane których 1 ha średnio kosztuje 800.000 zł i będące również produktem ostatecznym drożeć nie będą.
Największe zyski generować będą grunty klas IV-VI z powodu ich szerokich możliwości zastosowań i przekształceń – są one swoistym stanem wyjściowym do realizacji różnych wariantów generowania zysku.
Ceny gruntów rolnych klas I-III generowały zdecydowanie niższe zyski niż grunty klas IV-VI pomimo, że średnie ceny tych drugich są dziesięciokrotnie wyższe ( grunty te drożały również pomimo kryzysu lat 2008-2009 ) .
Zależności dotyczące gruntów zostały pokazane na poniższym rysunku.
Dysproporcje cen polskiej ziemi w porównaniu do cen w Europie są ogromne. W Polsce średnia cena 1 ha to ok. 5000 Euro podczas, gdy w Niemczech ok. 38.000 Euro. To właśnie w cenie gruntów widać najbardziej dysproporcje ( i w związku z tym ogromny potencjał ziemi ).
Pozostałe ceny dóbr w Polsce takie jak : środki transportu, maszyny, agd, samochody, oprogramowanie, meble, paliwa, odzież , alkohol czy żywność są praktycznie na europejskim poziomie – oprócz gruntów których wartość stanowi średnio tylko ok. 48 % cen unijnych.
Prognozy wzrostu są obiecujące – europejska tendencja do urbanizacji terenów podmiejskich, ograniczenia kredytowe dla nieruchomości, bezobsługowa i nisko opodatkowana forma magazynowania oraz prestiż posiadania dobra ograniczonego a także możliwość kreowania wartości dodanej pozwalają spodziewać się dużych zysków z inwestycji w grunty w najbliższych latach.
Mam nadzieję, że dzięki temu artykułowi zacząłeś zastanawiać się nad inwestowaniem w grunty – tym bardziej, że czas nagli ( pamiętaj o 2016 r. i ubywającej ilości ziemi przypadającej na statystycznego jej mieszkańca )
o tylko nikła cząstka wiedzy, jaką powinieneś posiadać inwestując w grunty.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej od praktyków, którzy robią to od wielu lat i również zarabiać na gruntach to koniecznie zajrzyj tutaj
NA BIALORUSI PRZYPADA 46 на 1kм2, nie wiele, w perspektywie spadajaco, pewnie dlatego, ze tu nikt nie chce miszkac, ludzie sie nie chca plodzic (aborcja LEGALNA!) oraz praktycznie cala ziemia nalezy do Panstwa (kolchozy). Ciekawie ile minie stoleci zanim ten problem dotknie wschodnich polskich sasiadow m.i ROSJE? Uwazam, ze to problem Panstw o dosc wysokim rozwoju ekonomicznym, gdzie napewno sa stworzone wszystkie warunki do dynamicznego demagraficznego wzrostu, a takze nabiegu emigrantow do lepszego zycia!
No tak Białoruś na tle innych ” wolnych ” krajów Europy wygląda zdecywowanie inaczej. Bardziej chodzi o ogólny światowy trend ( zapewne i na Białorusi kiedyś to się zmieni ) zwiększania się ilości mieszkańców ziemii.